„Samotność długodystansowca”, pamiętny film Tony’ego Richardsona z 1962 roku, według opowiadania Alana Sillitoe.
Życie jako bieg długodystansowy. Ale jednocześnie bieg z przeszkodami i seria sprintów. Może coś jeszcze – jakiś inny rodzaj biegu lub sportu. Zmagania człowieka z czasoprzestrzenią życia wydają się łatwe do opisania. Tak wiele analogii i porównań pod ręką. Linearność i wysiłek. Nabieranie sił, pełny bieg i wygasanie pędu. Cały nasz świat wydaje się siecią powiązań i połączeń.
Metafory przy których żyjemy, którymi żyjemy… Które nas czegoś uczą? („Metafors we live by” – George Lakoff i Mark Johnson’s, Metaphors We Live By /1980/)
***
Główny bohater filmu, Colin Smith, mówi:
„Bieganie zawsze było czymś ważnym w naszej rodzinie, zwłaszcza uciekanie przed policją. Trudno to zrozumieć. Wiem tylko, że trzeba biec – biec nie wiedząc czemu, przez pola i lasy. A znak mety nie ma końca, nawet jeśli rozszalałe tłumy wiwatowałyby jak opętane. Tym jest samotność długodystansowca.”
/moje tłumaczenie wstępu do filmu, na wideo poniżej/“Running has always been a big thing in our family, especially running away from the police. It’s hard to understand. All I know is that you’ve got to run – run without knowing why, through fields and woods. And the winning post’s no end, even though barmy crowds might be cheering themselves daft. That’s what the loneliness of the long distance runner feels like.”