Wrześniowe nastroje w opisie ukraińskiego pisarza Wałerija Szewczuka. Szkoda, że wrzesień się skończył i słońce coraz niżej nad horyzontem.
Fragmenty opowiadania „Wrzesień” (z lat 60-tych):
„Świat tonął w bezbrzeżnym błękicie jesieni. W grze mieniących się barw była owa prostota, a zarazem wyszukana harmonia, jaką nieczęsto można spotkać. (…) A z nieba – nieogarnionego, uderzająco czystego – spływała cisza, w której dusza mogłaby się roztopić i ulecieć wraz z tym nieuchwytnym nastrojem dogasania w świat niewygasłych nastrojów – o ile takie istnieją – w świat przedziwnego zaspokojenia, jakie zdawało się być w samej przyrodzie, w każdym poruszeniu cudownie kolorowych liści, w ich locie niewielkim jak samo pojęcie jesieni, w drgnieniu ludzkich dusz.”
„Cicho płynął wrzesień. Łagodny nastrój, sprzyjający dobrym uczuciom, miękka cisza, a nad tym wszystkim rozpięty przezroczysty namiot błękitu. Spokojnie świeciło słońce. Gdzieś od dołu, gdzie rzeka – wijąc się – przedzierała się przez zarośla, wionęło niebieskawym chłodem.”
„A za oknem był wrzesień, miesiąc radości dla ludzi, miesiąc aromatycznych jabłek i pachnących listowiem jesiennych sadów.”
„Słońce przygrzewało, jakby w nim była jeszcze jakaś nadzieja. rozsiewając wokół łagodną melancholię. Po jesiennemu kudliło się listowie niedużego, zielonego jeszcze parku.”
„Gdzieś w głębi zmierzchu złociły się jabłka i opadały liście.”
„Za szybą czaił się wrzesień. Krył się w bladości pojedynczych światełek spotykanych pod drodze, w odwiecznej ciszy, jaką witały ich wsie.”
„Był wrzesień, czuło się go w światłach, cieniach i półcieniach. Kroczył przez ziemię biorąc w swoje władanie wszystko i wszystkich.”
***
/Wałerij Szewczuk, „Wrzesień”, tłumaczyła Zofia Głowiakowa, z tomu „29 opowiadań radzieckich”, posłowie Andrzej Drawicz, Iskry, Warszawa 1967/
