„Żył jak chciał – K. K.” to końcówka z napisu nagrobkowego Krzysztofa Kąkolewskiego, reportażysty i pisarza, umieszczona na samym dole płyty nagrobnej pod epitafiami jego rodziców, którzy spoczywają w tym samym grobie.
Opis wzruszający, zwłaszcza w kontekście jego twórczości (trudne, bulwersujące i niepoprawne politycznie tematy), jego nonkonformizmu oraz swoistego pół-wygnania od pewnego punktu w jego biografii, co z kolei otoczyło jego późniejsze życie i dzieła autsajderskim klimatem.
„Żył jak chciał”. Może najpiękniejsza droga, jaką można podążać przez życie.
A tu słowa Kąkolewskiego z filmu dokumentalnego o autorze, filmu zawierającego rozmowy z pisarzem:
„Pytanie, kto to jest nienormalny, kto odbiega od normy… Ja napisałem, że ludzie przeciętni odbiegają od normy. Bo jest szaleństwem wybrać się jako człowiek przeciętny.”
„Spotkały mnie nieszcześcia, ale nie spowodowały tego że stałem się nieszczęśliwy… Istnieje pewien obowiązek szczęścia… By innych rozświetlić w swoim nastroju.”
/źródło: „Errata do biografii – Krzysztof Kąkolewski” (2007) – cały dokument poniżej/
Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą;
każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu.
Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi,
Europa będzie pomniejszona,
tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek,
włość twoich przyjaciół czy twoją własną.
Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie,
albowiem jestem zespolony z ludzkością.
Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.
Z wstydem poczęty człowiek, urodzony
Z boleścią, krótko tu na świecie żywie,
I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie;
Ginie, od słońca jak cień opuszczony.
„Zaduszki” Konwickiego. Rozmaite oblicza samotności. Miłość obok śmierci, śmierć dodaje sensu miłości.
Minęła wojna, nadeszły nowe czasy. Stary, chorujący Żyd czeka na śmierć w rodzinnym miasteczku. W czasie wojny stracił najbliższą rodzinę oraz większą część majątku. Najbliżsi na cmentarzu i stare miejsca, do których jest przywiązany; to wszystko powstrzymuje go przed wyjazdem do krewnych za granicę. Nagle w miasteczku pojawia się para młodych ludzi, którzy, tak jak Goldapfel, ocaleli z zawieruchy wojennej. Przyjechali, aby odnaleźć swoją miłość, i w tym celu muszą rozliczyć się z demonami przeszłości. Zatrzymują się w hoteliku, w którym mieszka, żyjący już tylko przeszłością, Goldapfel, który teraz zaczyna szukać kontaktu z nowo przybyłymi, bo, jak sam mówi, może ogrzać się ich ciepłem. Ciepłem szczęścia innych ludzi, tym czego prawdopodobnie brakuje mu w miasteczku.
Goldapfel mówi: „A jak traficie państwo drugi raz do naszego miasteczka, to ja będę czekał. Jeżeli dożyję… „
/fragment rozmowy zawarty w poniższej krótkiej scenie, którą wycięłam z filmu/
„Nie śmierć rozdziela ludzi, lecz brak miłości.”
– Jim Morrison
„Kochaj innych, tych, którzy ci zostali, i mów im to. Nie zwlekaj. To jedyna rzecz, której śmierć może nas nauczyć: że nie ma nic pilniejszego jak miłość.”
– Éric-Emmanuel Schmitt
„Miłość, która zaprawdę rzadko występuje w życiu w stanie czystym, po śmierci jaśnieje na wszystkie strony i jest najczęstszym z uczuć.”
– Erich Maria Remarque
„Bo zdążyli razem już tyle przeżyć, żeby pojąć, że miłość jest miłością o każdej porze i w każdym miejscu, ale im bliżej śmierci, tym bardziej jest intensywna.”
– Gabriel García Márquez
„Zaduszki” Konwickiego – wóz z wieńcami zaduszkowymi
Popełnił samobójstwo 24 grudnia 1999 roku.
Nie chciał przywitać nowego roku, stulecia, tysiąclecia.
Buntował się przeciw nowoczesności.
Skrajnie nie akceptował wielu rzeczy.
Świat mu przeszkadzał, życie go uwierało.
W zakończeniu swojego ostatniego felietonu napisał:
„Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać.”
Tomasz Sylwester Beksiński (ur. 26 XI 1958 w Sanoku, zm. 24 XII 1999 w Warszawie) – dziennikarz muzyczny, prezenter radiowy, tłumacz języka angielskiego. (wikipedia)
Zaduszki przypadają 2 listopada, w dzień po Wszystkich Świętych. To chwila refleksji nad znikomością, ułomnością i kruchością ziemskiego życia, nad sensem śmierci. Wspominamy zmarłych, odwiedzamy cmentarze, uczestniczymy w modlitwach i przyozdabiamy groby. Bywa, że dopiero tego dnia odkrywa się sens życia.
Tradycja stawiania zniczy na grobach pochodzi od dawnego zwyczaju rozpalania ognisk na mogiłach; wierzono że ogrzeją błąkające się po ziemi dusze. Zaduszki zastąpiły pogańskie święto Dziadów, pradawny obrzęd Słowian i Bałtów. Dziady odprawiano dwa razy do roku, wiosną i jesienią (jesienne w noc z 31 października na 1 listopada, a według innych źródeł – 2 listopada; wiosenne około 2 maja, według faz księżyca). Miały one na celu nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i zdobycie ich przychylności.
Współcześnie Dziady obchodzone są przez rodzimowierców słowiańskich, spadkobierców przedchrześcijańskiej wiary Słowian. Obchody Dnia Zadusznego zapoczątkowano w chrześcijaństwie w roku 998, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Obecnie groby odwiedza się głównie w dzień Wszystkich Świętych, zwanym Świętem Zmarłych, dzień wolny od pracy.
Do zwyczaju Dziadów nawiązuje Adam Mickiewicz w dramacie „Dziady” część II. Akcja toczy się w Dzień Zaduszny (w nocy). W kaplicy zebrała się grupa ludzi z pobliskiej wioski. Obrzędowi przewodniczy Guślarz; wzywa dusze czyśćcowe, by powiedziały, czego im trzeba do osiągnięcia zbawienia i by posiliły się z żywymi.
A to Upiór z IV części „Dziadów”, ilustracja, która mnie przerażała w dzieciństwie, i którą można potraktować jako nawiązanie do nastroju Halloween, dziwnego amerykańskiego „święta duchów” (obchodzonego nocą 31 października); święta nieco przerażającego, dziwacznego, ale meksykański makabreskowy Dzień Zmarłych wydaje się jeszcze dziwaczniejszy.
„Tak wiele rzeczy musi się wydarzyć, aby doszło do spotkania dwojga ludzi.”
/There are so many things that have to happen for two people to meet./
„Jakaś liczba jest ukryta w każdym akcie życia, w każdym aspekcie wszechświata. Fraktale, materia – liczba krzyczy, aby coś nam powiedzieć… Liczby są drzwiami do zrozumienia tajemnicy większej od nas.”
/There is a number hidden in every act of life, in every aspect of the universe. Fractals, matter– there is a number screaming to tell us something… Numbers are a door to understanding a mystery that is bigger than us./
„Ile żyć przeżyliśmy? Ile razy umarliśmy? Podobno w chwili śmierci tracimy 21 gramów naszej wagi. Każdy. Co zmieści się w 21 gramach? Co tracimy? A kiedy tracimy 21 gramów? Co tracimy razem z nimi? Co zyskujemy? Co zyskujemy? 21 gramów. Tyle waży garść dwugroszówek, tyle waży koliber. Cukierek. Ile waży 21 gramów?”
/How many lives do we live? How many times do we die? They say we all lose 21 grams… at the exact moment of our death. Everyone. And how much fits into 21 grams? How much is lost? When do we lose 21 grams? How much goes with them? How much is gained? How much is gained? Twentyone grams. The weight of a stack of five nickels. The weight of a hummingbird. A chocolate bar. How much did 21 grams weigh?/
— cytaty z filmu „21 gramów” (2004), mówi Sean Pean
„W chwili, gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi, odkryjesz, że dla ciebie świat nie jest już taki sam, jaki był do tej pory.”
„Człowiek, który wie, że milczy, który wie, że kocha, nie wie, ani co to jest milczenie, ani co to jest miłość.”
„Tylko fragmentarycznie znamy tę niezwykłą rzecz zwaną życiem (…) Znasz reakcję na miłość, ale reakcja nie jest miłością. Na tej samej zasadzie, nie wiesz czym jest śmierć. Znasz tylko reakcje na śmierć, a pełną głębię i znaczenie śmierci odkryjesz dopiero, gdy wszelkie reakcje ustaną.”
Mit kina, „ikona popkultury”, gwiazda lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Mitem była już za życia. Oficjalnie i filmowo: ciepła, uśmiechnięta, błyszcząca urodą, strojem, szczęściem. Prywatnie: zagubiona, nieszczęśliwa, chora, źle traktowana. Obraz pogarszają pojawiające się w ostatnich latach skandalizujące plotki dotyczące jej życia prywatnego. Skrzywdzona przez los, uwikłana w hollywoodzki przemysł filmowy, na co była zbyt słaba psychicznie, a co gorsza, w nieprzynoszące szczęścia znajomości z ówczesnymi wielkimi tego świata. Zmarła 5 sierpnia 1962 roku Marilyn Monroe.
W dwudziestą rocznicę jej śmierci, w 1982, ukazała się książka Milo Speriglio „Marilyn Monroe – morderstwo zatuszowane „. Parę lat później przeczytałam polskie tłumaczenie. Masa szczegółów, nazwisk, dat; przypuszczenia, podejrzenia, nawet dowody, i oczywiście brak ostatecznego wyjaśnienia.
„Przystanek autobusowy” (reż. Joshua Logan) to film inny niż pozostałe z jej udziałem. Na jego niepowtarzalny urok składa się co najmniej kilka czynników. Dramatyczna i romantyczna historia naiwnej miłości kowboja do barowej artystki, kończąca się happy endem. Legenda uroczej i niewinnej MM oraz sugestywnie odgrywana pierwsza miłość kowboja. I w końcu, ta piękna przeszłość, co do której nie wiadomo na pewno, czy była taka właśnie, czy tylko filmy takie były.
Tworzyli w czasach, gdy kino zajmowało się człowiekiem, rzeczywistością i metafizyką. Nie znam całej ich twórczości, ale te kilkanaście filmów, które widziałam, wystarczy aby rozumieć tamto kino i jego przesłanie.
„‚Razem z Antonionim, w późnych latach 50. Bergman poprowadził kino w kierunku do tej pory niezbadanym, na terytorium zarezerwowane wyłącznie dla literatury czyli głębi duszy ludzkiej, coraz bardziej w głąb uczuć kobiet i mężczyzn’ – wspominał zmarłych reżyserów, Bertolucci. ”
Niejeden obserwator zauważył, że żyjemy w czasach w których popkultura zastąpiła religię. Równocześnie, popkultura jest jednym z towarów w coraz silniejszym społeczeństwie informacyjnym. Współczesne kino głównego nurtu stanowi część popkultury. Towary filmowe produkowane są w szerokim asortymencie, a ilość kategorii ciągle rośnie. Dla każdego coś miłego.
Trudno o sztukę tam, gdzie twórcy zamiast na innowacji bardziej skupiają się na tworzeniu popkulturowych odniesień, tak aby produkt spełniał wymagania gatunkowe i by wyznawcy nowej religii mogli odnajdywać stałe elementy, dające poczucie bezpieczeństwa; na zasadzie analogii do stałych motywów modlitewnych towarzyszących religijnym rytuałom.
Popkultura kiedyś się wyeksploatuje, zbrzydnie jak nudne nabożeństwo, o ile wcześniej nie stanie się narzędziem nowego totalitaryzmu, a potem znowu może przyjść czas wielkich reżyserów tworzących wielkie kino.
Pewien badacz dziejów ludzkości porównał religię do narkotyku. Podobnie działa popkultura, tyle że ona o wiele bardziej degraduje. A na prawdziwą sztukę chwilowo nie ma szans. W świecie, gdzie nauka (sama raczkująca jeszcze) obaliła Boga i gdzie nie istnieje już prawie żadne tabu, nie ma miejsca dla sztuki.
***
Ingmar Bergman:
„Nie ma spraw ważniejszych niż Życie, Miłość i Śmierć.”
„Zaczęło się ściemniać, a ja nie widziałem ciemności.” (autobiografia „Laterna magica”)
„Wygląda na to, że wszystko zmienia się na gorsze. Gorsza pogoda, gorsi ludzie, gorsze maszyny, gorsze wojny. Granice pękają i wszystko, co niewypowiedziane szerzy się i nigdy nie może być powstrzymane. Wtedy dobrze jest nie żyć.”
“Zastanawiam się, czy wierność może istnieć inaczej niż coś zupełnie oczywistego. Wierność nie może być przymusem ani założeniem. Nigdy nie można obiecywać wierności. Wierność albo jest, albo jej nie ma.”
„Film, który można opowiedzieć, to nie jest udany film.”
***
Egzamin z życia… zdawany we śnie.
„Stary profesor podchodzi do egzaminu. Ale nie widzi nic w preparacie mikroskopowym, nie potrafi przetłumaczyć pewnej sentencji. Egzaminator oskarża go o obojętność, egoizm, brak serca dla innych; a karą jest jego samotność.” (źródło cytatu)
Aktorka Elżbieta Vogler, grająca Elektrę, nagle milknie w trakcie przedstawienia teatralnego, po czym trafia do szpitala psychiatrycznego. Nie zacznie mówić dopóki nie odbędzie swoistego oczyszczenia i przemiany.
Im bliżej, tym dalej… Niemożność uchwycenia tego, co kryje się pod powierzchnią rzeczywistości. Wszystko jest tajemnicą: my sami, inni ludzie, byt, przeznaczenie.