„Krzyż Prawdziwy, Święty Krzyż – nazwa fizycznych pozostałości, które zgodnie z chrześcijańską tradycją należały do krzyża, na którym został zabity Jezus Chrystus.
Zgodnie z tradycją cesarz Konstantyn I Wielki na Soborze w Nicei w 325 poznał Makarego, bpa Jerozolimy, który opowiedział mu, że w tym mieście znajdują się pamiątki po śmierci Chrystusa, ale przysypane ziemią i gruzami po zburzeniu Jerozolimy w 70 i 132 r. Cesarz wysłał na poszukiwania relikwii swą matkę. Święta Helena, matka cesarza Konstantyna, udała się do Jerozolimy w 326–28. W drodze pomagała biednym. Odnalazła trzy drewniane krzyże użyte podczas krzyżowania Jezusa i dwóch złoczyńców razem z nim. Były ukryte w cysternie znajdującej się niedaleko Golgoty. Zdaniem św. Ambrożego z Mediolanu i św. Jana Chryzostoma, zidentyfikowanie Krzyża było możliwe jedynie dzięki titulusowi wymieniającemu imię skazańca. Inna wersja głosi, że w objawieniu dowiedziała się, który krzyż jest prawdziwy.”
Przysłowia mądrością ludu i narodów, więc przytaczam garść noworocznych…
Co Nowy Rok nakaże, to wrzesień pokaże.
Do Trzech Króli od Nowego Roku przybyło dnia o baranim skoku.
Gdy Nowy Rok mglisty – zjedzą kapustę glisty.
Gdy Nowy Rok w progi, to stary rok w nogi.
Gdy w Nowy Rok skwar i upał, baran wilka będzie chrupał.
Gdy w Nowy Rok pluta, ze żniwem też będzie pokuta.
Jak Nowy Rok jasny i chłodny – cały roczek pogodny i płodny.
Jaki Nowy Rok, taki cały rok.
Jak się Katarzyna głosi, tak się Nowy Rok nosi.
Na Nowy Rok pogoda, będzie w polu uroda.
Na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok.
Nowy Rok nastaje, każdemu ochoty dodaje.
Nowy Rok pochmurny, zbiór będzie durny.
Nowy Rok pogodny, zbiór będzie dorodny.
Taką pogodę Nowy Rok przynosi, jaka na Jana od Krzyża się głosi.
– przysłowia polskie
„Rzymianie poświęcili ten dzień Janusowi, bogu bram, drzwi i początków. Janus miał dwa oblicza — jedno spoglądało w przód, drugie wstecz — i właśnie od niego wziął swą nazwę styczeń.”
Opis: por. nazwy łac. ianuarius, ang. January.
Źródło: The World Book Encyclopedia, 1984, t. 14, s. 237.” /źródło: Wikicytaty/
Coś z czasów Wiary pierwszych chrześcijan, cytaty z nauk jednego z ojców Kościoła:
„Albowiem to, co dotyczy naszego Pana, Jezusa Chrystusa, jest zarazem Boskie i ludzkie. I tak, dwojakie jest Jego narodzenie: jedno z Boga, przed początkiem czasów; drugie z Dziewicy, gdy dopełniły się czasy. Dwojakie też i przyjście: pierwsze – ukryte, jak rosy na runo; drugie – jawne, to, które nastąpi.”
„Kto chce mówić o istocie Boga, niech najpierw opisze granice świata.”
„Kiedy słońce ukaże się temu, który do tej pory pozostawał w ciemnościach, to otrzymuje światło dla swoich cielesnych oczu i wyraźnie widzi to, czego przedtem nie dostrzegał. Podobnie i ten, który został uznany godnym daru Ducha Świętego, zostaje oświecony na duszy i wyniesiony ponad to, co ludzkie, widzi to, co dotąd było mu nieznane”
Cytaty pochodzą z katechez Cyryla Jerozolimskiego (ok. 315–386) – pisarza i teologa wczesnochrześcijańskiego, jednego z ojców Kościoła, greckiego biskupa Jerozolimy (348-386) i doktora Kościoła, świętego Kościoła katolickiego, ormiańskiego, koptyjskiego, prawosławnego, ewangelickiego, anglikańskiego.
***
Spokojnych i błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia!
„Peasant Life in Sweden … Illustrated” (1870), London / źródło ilustracji
Josquin des Prés – „Benedicta es, cælorum regina” (motet z 1520 roku)
„Dziad i baba” J. I. Kraszewskiego, z 1838 roku. Wiersz, wierszyk, niby-ludowa opowiastka, pół-legenda. Jednocześnie przykład dzieła literackiego, którego się dokładnie nie pamięta i nie wiadomo skąd zna – autor też niepamiętany. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Zdaje się, że jeszcze niemało tego rodzaju rzeczy czeka na odkopanie, na wydobycie z książek, internetu i z „krzyżówki” niewyraźnych wspomnień.
Swoją drogą, na Wikiźródłach znaleźć można mnóstwo mniej znanych utworów ze wspaniałej przeszłości naszej literatury, w tym z okresu ważnego dla kształtowania się współczesnego języka polskiego, czyli z wieku XIX i z początków wieku XX (Prus, Reymont, Orzeszkowa, Sienkiewicz, Konopnicka, Kraszewski i inni mniej znani, których teraz można poczytać, np. Władysław Orkan).
„Wiersz jest jedynym utworem poetyckim tego autora, który cieszył się popularnością i nie został zapomniany. Inne wiersze tego autora, w przeciwieństwie do prozy, nie miały powodzenia wśród czytelników.” /wikipedia/
Józef Ignacy Kraszewski – „Dziad i baba” (1838)
Był sobie dziad i baba,
bardzo starzy oboje.
Ona kaszląca, słaba,
on skurczony we dwoje.
Mieli chatkę maleńką,
tak starą jak oni.
Jedno miała okienko
i jeden był wchód do niej.
Żyli bardzo szczęśliwie,
spokojnie jak w niebie.
Czemu ja się nie dziwię,
bo przywykli do siebie.
Tylko smutno im było,
że umierać musieli,
że się kiedyś mogiłą
długie życie rozdzieli.
I modlili się szczerze,
aby Bożym rozkazem,
kiedy śmierć ich zabierze
brała oboje razem.
„Razem! to być nie może,
ktoś choć chwilą wprzód skona”
„Byle nie ty nieboże”,
„Byle tylko nie ona”.
„Wprzód umrę – woła baba –
jestem starsza od ciebie,
co chwila bardziej słaba,
zapłaczesz na pogrzebie”.
„Ja wprzódy, moja miła,
ja kaszlę bez ustanku
i zimna mnie mogiła
przykryje lada ranku”.
„Mnie wprzódy” „Mnie, kochanie”.
„Mnie mówię” „Dość że już tego,
dla ciebie płacz zostanie”.
„A tobie nic? Dlaczego?”
I tak dalej i dalej,
jak zaczęli się kłócić,
tak się z miejsca porwali,
chatkę chcieli porzucić.
Aż do drzwi
„puk” powoli.
„Kto tam?”
„Otwórzcie proszę,
posłuszna waszej woli,
śmierć jestem – skon przynoszę”.
„Idź babo drzwi otworzyć!”
„Ot to: idź sam, ja słaba,
ja pójdę się położyć”,
odpowiedziała baba.
„Fi! śmierć na słocie stoi
i czeka tam nieboga”,
„Idź otwórz z łaski swojej”,
„Ty otwórz moja droga”
Baba za piecem z cicha
kryjówki sobie szuka,
dziad pod ławę się wpycha,
a śmierć stoi i puka.
I byłaby lat dwieście
pode drzwiami tam stała,
lecz znudzona nareszcie
kominem wleźć musiała.
Autor ilustracji: Piotr Stachiewicz (1858-1938) / źródło
„Synchroniczność – termin stworzony przez Carla Gustava Junga na określenie hipotetycznej zasady wszechzwiązku zdarzeń, która miałaby działać obok zasady przyczynowości. Jung podał kilka nieco różniących się od siebie definicji tego pojęcia. Jedna z nich zakłada, że synchroniczność to pojawienie się w równoległych liniach dwóch zjawisk, wydarzeń lub stanów psychicznych, mających dla obserwatora, wspólne znaczenie, które nie byłyby ze sobą powiązane przyczynowo.” /wikipedia/
Są to również wszystkie te niezwykłe przypadki, dziwne zbiegi okoliczności, które wcale nie są przypadkowe i mają coś znaczyć, coś nam mówić, stanowić „przekaz” od sił nadnaturalnych, być wskazówką od Boga, Losu… Jednak, gdy poczytamy dalej, dowiadujemy się, że to zjawiska zwykłe, zupełnie naturalne, wytłumaczalne, np. prawem naprawdę wielkich liczb i prawem Littlewooda (prawa statystyczne).
Nie wiem, jak wyjaśnić na przykładzie. Może następująco. Mamy sytuację, gdy jakiś zbieg okoliczności (koincydencja) jest co najmniej zastanawiający, np. jednocześnie usłyszeliśmy pewną frazę w telewizji/radiu i w tym samym nieomal momencie przeczytaliśmy ją w w gazecie/internecie. Akurat robiliśmy dwie rzeczy na raz – czytaliśmy i słuchaliśmy. Od razu też zastanawiamy się, jaki to ma dla sens. I często znajdujemy go. Np. widzimy w tym ważną dla nas wskazówkę lub ostrzeżenie. Dzieje się tak dlatego, że nasz umysł chce odnaleźć sens. Umysł ludzki szuka celowości. To pozwala ludziom przetrwać. Umysł „orientuje się” w świecie. A sprawy mają się tak, że gdy przez ogromną ilość godzin w roku wykonujemy tego rodzaju dwie czynności jednocześnie – czytanie i słuchanie telewizji/radia/internetu, w końcu coś się „zazębi”. Raz na wiele miesięcy czy lat.
Z kolei, kojarzące mi się teraz z synchronicznością, zjawisko déjà vu (wrażenie, że już wcześniej to samo przeżywaliśmy) ma podobno swoją przyczynę w zaburzeniach neurologicznych.
Nierzadko, wręcz często, można trafić na teksty, reportaże, fotoreportaże, audycje radiowe, itp., o skromnych, biednych, siermiężnych, wprost byle jakich… świętach Bożego Narodzenia w PRL. Wymienione powyżej przymiotniki są przytoczeniem autentycznych określeń, z jakimi się spotkałam. Skromna, niemodna choinka, takież prezenty, proste dania nieobficie serwowane. I nagle wyskakuje dysonans, bo dla większości z nas były to najpiękniejsze dni w roku – cudowne dni, magiczny czas, wyczekiwane prezenty, pyszne jedzenie, itd. 🎄 Styl ówczesnego życia, jego poziom, poziom zamożności, i możliwości, nie stawiał prawie nikogo w pozycji wyczekiwania na „coś jeszcze lepszego”, tym bardziej na coś z drugiej dekady XXI wieku. Wtedy tamto było lepsze.
Co do samych ozdób choinkowych, te „retro” bywały zazwyczaj gustowniejsze niż wiele współczensnych stylów choinkowych.
Rozmyślania na październik, pochodzące z „Rozmyślań na poszczególne miesiące” (1934) Kazimierza Chodkiewicza (1992-1980) – filozofa, ezoteryka i teozofa oraz legionisty, oficera i członka loży „Orzeł Biały” zakonu Le Droit Humain.
PAŹDZIERNIK Nazwę swą wywodzi od paździerzy, odstających przy czesaniu włókien lnu i konopi. Pracuje ludek miejski z włókien ciała rośliny, tkając białe lniane płótno, płótno białe, z którego skrzętne gospodynie wykroją i uszyją potem śnieżnobiałą koszulę. Biała szata, to symbol dobroci, czystości i niewinności. Piękny to symbol, jakże jednak często pod tą, o nieskalanej białości, szatą kryje się dusza czarna, pełna jadu, złości i przewrotności?! Ileż to dusz żyje dziś między nami, dusz siejących zło i zniszczenie na wszystkie żyjące dokoła stoty. Gdzie przejdzie taki zły człowiek, zostawia na swej drodze same klęski, krzywdy i nieszczęścia. I dopiero człowiek odrodzony duchowo, człowiek, który duchem wgląda już w świat ducha i widzi nieustanny związek między światem materii a strefą ducha — rozumie, że nie wolno krzywdzić żadnej istoty, że każdy twór ma prawo do życia, do życzliwości i opieki ze strony tworów wyżej posuniętych w rozwoju. Każda rzecz żyjąca czy martwa ma swą duszę. Wydawać się to może śmiesznem nam dzisiaj we wieku pary elektryczności, ale mądrość starożytna dawno już do tej prawdy doszła życie odpowiednio do tego układać kazała.
Panteon bramiński zaludniał świat cały 33 milionami duchów, każdej rzeczy, każdemu źdźbłu trawy przyznając swego geniusza, biblia uczy nas, że gdy wchodzimy do domu, mamy mu rzec: „pokój temu domowi”, t.j. pozdrowić geniusza opiekującego się tym domem. Rzymianie nie nadarmo czcili swe Lary i Penaty jako duchów domowego ogniska, nasze zaś starosłowiańskie podania szeroko mówią nam o duszkach lasów, pól i rzek, o gnomach, skrzatach i krasnoludkach. Każda rzecz i każda istota ma swą duszę, a rzeczy mają pamięć — psychometria dowodzi tego. I każdą życzliwość naszą, każde cieplejsze słowo, każdą pomoc z naszej strony zapamięta każdy twór i kiedyś – jak powiada Sedir¹) – w domu białym ojca zejdą się te wszystkie duszki tworów, którym udzieliliśmy pomocy czy opieki, dla których byliśmy wyrozumiali i życzliwi, które przy nas się czegoś nauczyły i skorzystały dla swego rozwoju — i w kornych słowach dziękować będą nam duchom jasnym za pomoc i opiekę. Dlatego nie zabijajcie niepotrzebnie i złośliwie zwierząt nawet najdrobniejszych, nie niszczcie roślin, nie łamcie drzew i kwiatów, nie klinijcie i nie wyzywajcie żadnej rzeczy napozór martwej, bo w każdej rzeczy tli się życie w innej, nie widocznej dla nas formie, każda rzecz ma prawo wymagać od nas życzliwości i opieki. Życia nie dajemy, zatem nie wolno go żadnemu tworowi odbierać, chyba że konieczność tego wymaga – ale i wtedy należy to robić bez sprawiania specjalnej boleści i bez torturowania. Tak pojęty stosunek nasz do innych tworów uczyni z was prawdziwych dobroczyńców i opiekunów całego waszego otoczenia, dzielnych pionierów i przewodników dla wszystkich istot, posuwających się mozolnie po stopniach rozwojowego cyklu.”
Pogrubienia pochodzą ode mnie, a pisownia przedwojenna w większości przypadków została poprawiona na współczesną. | Tekst wypatrzony na kanale „BezChaosowania”.
Autor: Mark Hearld, „Vixen”, 2015
Fragment artykułu o teozofii na Wikipedii:
„Mottem teozofii jest ‚Nie ma religii wyższej niż prawda’. Według Bławatskiej, teozofia nie jest religią, lecz systemem myślowym możliwym do pogodzenia z niektórymi zorganizowanymi wyznaniami takimi jak buddyzm czy hinduizm. Pod koniec XIX wieku silnie wpłynęła na wolnomularstwo, zwłaszcza loże Le Droit Humain. Ze sprzeciwu wobec teozofii Rudolf Steiner stworzył antropozofię. W uproszczonej wersji idee teozoficzne przeniknęły do masowej świadomości, dając początek ruchom New Age.” /żródło/
Fotoperiodyzm to „fizjologiczna reakcja organizmu na zmianę proporcji okresów ciemności i światła w rytmie dobowym, związana z działaniem zegara biologicznego” /wikipedia/. Przyczynia się, miedzy innymi, do jesiennego żółknięcia liści. Do „produkcji” kolorowych i ładnych liści potrzebna jest też ciepła, sucha i słoneczna jesień. Zaś rozmaite kolory zależą od różnego rodzaju barwników zawartych w liściach i ich dominacji w poszczególnych porach roku. Jednak barwniki czerwone, występujące u niektórych drzew, produkowane są dopiero jesienią – zapobiegają nocnemu marznięciu liścia. Drzewo z jakichś przyczyn potrzebuje energii z jesiennych liści. Na zimę lub wiosnę.
A my czerpiemy radość z tego wszystkiego w czasie coraz krótszych dni.
źródło obrazka /Informacje o fotoperiodyzmie i liściach: ncnatural.com, Wikipedia i naukatolubie.pl/