Nie wiem, czy dobrze rozumiem „utratę duszy” opisaną poniżej. Wydaje mi się że to wszystko dotyczy potrzeby zachowania intymności naszych odczuć i uczuć. Co najmniej. Ale jak daleko powinno posunąć się zachowywanie tajemnic duszy?
Cytat z książki „Biegnąca z wilkami” Clarissy Pinkola Estés zamieszczonego na facebookowym profilu e-jungian.pl. Pogrubienia ode mnie.
„Klasyczna psychologia jungowska podkreśla, że utrata duszy grozi najczęściej w połowie życia, około trzydziestu pięciu lat. Ale współczesnej kobiecie takie zagubienie zagraża co dnia, czy ma lat osiemnaście czy osiemdziesiąt, czy jest zamężna czy nie, niezależnie od pochodzenia, wykształcenia, sytuacji finansowej. Wiele ‚kulturalnych’ osób uśmiecha się pobłażliwie, słysząc, że ‚ludzie prymitywni’ obawiają się tak wielu sytuacji, które mogą skraść im duszę — od strzelania do niedźwiedzia w złym sezonie po wejście do domu, który nie został poświęcony po śmierci.
Choć współczesna cywilizacja pod wieloma względami jest zadziwiająco piękna i życiodajna, na jednej ulicy możemy spotkać więcej zabitych nie w porę niedźwiedzi i nie poświęconych po śmierci domów niż na tysiącach mil bezludzia. Najważniejszym faktem psychicznym pozostaje konieczność nieustannego strzeżenia treści naszego życia, żarliwości, uczuć i najgłębszej natury. Mnóstwo rzeczy czyha na nasze ręcznie szyte buciki, chce je nam odebrać, wyrwać siłą lub podstępem, a mogą to być rzeczy tak niepozorne jak myśl: ‚Jeszcze zdążę zatańczyć, będę siać i sadzić, obejmować, odnajdywać, planować, uczyć się, nieść pokój, oczyszczać… później, jeszcze zdążę’. Wszystko to pułapki.”
Clarissa Pinkola Estes – „Biegnąca z wilkami”, rzdz. 8, „Instynkt samozachowawczy: rozpoznawanie wnyków, pułapek i zatrutej przynęty”
***
Czy ja tu i teraz to ja tam i wtedy?
Co ze mnie zostanie tam i potem?
Szara myszka czy wielki człowiek?
Swoja czy ich?
Ile mnie we mnie?
Na jak długo?

Przy okazji… Dystanse personalne według badań etnologa Edwarda Halla, czyli jak blisko stoją/siedzą obok siebie ludzie w różnych sytuacjach życiowych.
„dystans intymny strefa najbliższa, rozciągająca się od skóry do ok. 45 cm. Do tej sfery dopuszczane są jedynie osoby bardzo bliskie (mąż, żona, chłopak, dziewczyna, dziecko)
faza bliższa – kontakt bezpośredni dotykowy, do 14 cm
faza dalsza – 14-45 cmdystans indywidualny (osobniczy) od 45 do 120 cm. Jest to strefa prywatna. Dopuszcza się do niej ludzi nam znanych: przyjaciele, dobrzy znajomi, rodzina.
faza bliższa – 45-75 cm
faza dalsza – 75-120 cmdystans społeczny od 120 do 360 cm. Jest to dystans dla ludzi obcych i znajomych, z którymi nie wiążą nas zażyłe stosunki. W tym dystansie załatwiane są także wszelkie oficjalne sprawy (kontakt z urzędnikami)
faza bliższa – 1,2-2,1 m
faza dalsza – 2,1-3,6 mdystans publiczny powyżej 3,5 metra. Taka odległość zachowywana jest wobec osób publicznych.
faza bliższa 3,6-7,5 m
faza dalsza – powyżej 7,5 m – zarezerwowany dla ważnych osobistości jak, np. monarcha, prezydent, etc.Granice te ulegają zatarciu w niektórych sytuacjach, np. tłumie czy podczas uprawiania sportu.”
/źródło: wikipedia/
Mój wpis o podobnej tematyce: „Samotność konstruktywna”
Duszy nie można utracić. Można np utracić produkt uboczny jej pracy, ktoś może go skraść, albo możemy oddać sami na wskutek niewiedzy lub dobrowolnie. Ale ona jest i drzwi do niej można za każdym razem na nowo otwierać . Trzeba wiedzieć jak , czasem jest potrzebny klucz do drzwi, a czasem trzeba wiedzieć jaki produkt w duszy chce się wyprodukować, jak nim zarządzać i czerpać z niego dla siebie zyski ( nie tylko materialne, ale te duchowe i intelektualne) , aby go na nowo nie utracić 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, potrzebny jest też klucz do duszy… aby móc z niej czerpać na rozmaite sposoby i nie zgubić tego klucza. Wcale nie takie łatwe do odkrycia. Współczesny świat chyba nie ułatwia 😐
PolubieniePolubienie
utratę duszy, akurat w tej książce, rozumiem inaczej. chyba trzeba by wrócić do traumy. myślę, że autorka ma na myśli to, że dusza może uciec, odejśc, odlecieć, jeśli nie może znieść już więcej urazów albo zaniedbywania jej potrzeb. w tym fragmencie o strzeżeniu treści naszego życia i najgłębszej natury może byc o tym, że najgłębszą naturę wyraża nasza dusza. strzec jej, to nie sprzeniewierzać się temu, czego dusza potrzebuje. jakoś tak. utrata duszy to życie jakby bez duszy, bez ducha – tak się czasem mówi potocznie. taką duszę trzeba umieć przywołać, zrobić jej na nowo miejsce w ciele. to umieli dawni szamani, teraz terapia z tego coraz bardziej czerpie. w „Obudźcie tygrysa” jest o tym.
może jakieś tropy tutaj http://terapiatraumy.pl/#sthash.Qz0wAjrH.dpbs
to, co poruszyłaś, o tajemnicach i samotności, jest bardzo ważne dla mnie i powiązane.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze, że wyjaśniłaś.
Bo to jest gdzieś obok i szerzej niż przypuszczam w tym wpisie.
Ten aspekt traumy, ubytku i odzyskiwania duszy, plus szamaństwo.
Po prostu nie znam całej książki, a cytaty. Oraz coś tam czytałam o autorce. I przypisuję co mi pasuje 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
tak czytamy, jak nam pasuje 🙂 dla mnie ciekawe, co napisałaś. dołożyłam o tej traumie, bo dla mnie tak jest. cała książka jest bardzo inspirująca w różne strony i z niektórymi miejscami nie bardzo się zgadzam, może kiedyś się zgodzę. świetnie się czyta.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Znowu okazuje się, że wszystko można po swojemu… 🙂 A książkę chcę przeczytać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zupełnie na marginesie, odnośnie bajki do której była stworzona powyższa ilustracja (to fragment ilustracji)…
Inna wersja tej bajki, nowoczesna.
„Była to mysz miastowa, bardzo rozrywkowa, która nie wiedziała co to jest łaciata krowa.” http://www.edukacja.edux.pl/p-16360-nie-ma-jak-w-domu-inscenizacja-na-podstawie.php
PolubieniePolubienie