Jesień z dzieciństwa, pamiętana jak przez mglę, trudna do wiernego odtworzenia. Rozweselona ludzikami i zwierzątkami z szyszek, kasztanów, żołędzi, patyków; umieszczonymi na parapetach szkolnych okien, na półkach szkolnych szafek, na dziecięcych biurkach w domach, a także w podręcznikach: do języka polskiego, matematyki, przyrody i zajęć praktyczno-technicznych. Obok ludzików były grzybki i liście, wydrukowane do nauki liczenia, czytania lub przyrody, albo dIa dekoracji. I korale z jarzębiny, kasztanów czy żołędzi, tworzone dla zabawy.
Pamięć o jesieniach z dzieciństwa to te ludziki, zwierzątka, korale, i obrazki w książkach, głównie podręcznikach. Prawie nie pamiętam obrazów jesiennej natury.
Ze względu na chwilowy brak skanów starych polskich podręczników do szkoły podstawowej (poza „Elementarzem” Falskiego), zamieszczam sześć stron z rosyjskich elementarzy z tamtych czasów. Stare ilustracje są piękne i „z duszą”, tworzone bez pomocy komputera.
Zbieramy kasztany – Władysław Broniewski
Zbieramy kasztany,
robimy w nich dziurki,
a wtedy je można
nawlekać na sznurki.
Tak robi się lejce,
naszyjnik z korali.
Kasztany, kasztany
będziemy zbierali.






W tej przecudnej, złotej jesieni
świat paletą barw w oczach się mieni.
Liść w żółci, czerwieni, pomarańczy
beztrosko z wiatrem mazura tańczy.
Zebrany dziecięcą rączką z trawnika
zdobi kształtem stronę szkolnego zielnika.
:))
Przyznaję, że dawniejsze ilustracje książek, czasopism dla dzieci jak Miś, Świerszczyk były piękne, kreowały dobrą energię i rzeczywiście miały artystyczną duszę, a w odbiorze spostrzegania świata przez dziecko, przybliżając estetykę i emanację piękna, uczyły go od zarania, jak upiększać przestrzeń wokół siebie i w którym kierunku podążać. Świetnie, że oparłaś swoje wspomnienia również na ilustracjach rosyjskich. Pamiętam, jako dziecko dostałam w prezencie rosyjskie pisemko dziecięce. Jakież tam były przecudne obrazki. One zaczarowały na jakiś czas moje serduszko. Nawet próbowałam w tym stylu rysować i malować akwarelami. Jednak mimo starań, co pamiętam, nie udało mi się wejść w ten styl.:))
Dzięki za chwile wspomnień, jakże cennych dla nas, bo z naszego dzieciństwa.
Serdeczności :)).
PolubieniePolubienie
Dziękuję za wierszyk 🙂
Dobrze, że przypomniałaś „Świerszczyk” i Misia”. Pamiętam, też czytywałam. Bywały również w domu rosyjskie pisma czasam. Urocze, pełne fantazji.
Tu są opisane trzy rosyjskie pisma dla dzieci:
„Wiesołyje kartinki”, „Misza”, „Murziłka”: http://ryms.pl/artykul_szczegoly/91/wiesolyje-kartinki-czyli-czasopisma-naszego-dziecinstwa.html
Pora sobie poprzypominac to wszystko, a nawet może zdobyć jakieś numery tamtych pism, bo przyjdzie czas, że coraz trudniej będzie z przypominaniem.
Nigdy nie umiałam rysować, wręcz miałam problemy, mało co się udawało. Jednak od młodości interesowałam się historią sztuki, a jako dziecko miałam mnóstwo książek i pism z ilustracjami.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
o, jakie ładne rzeczy!!! „Misia” pamiętam, „Murziłki” nie znam, ale pamiętam słowo, i wierszyk o zbieraniu kasztanów, i robienie ludzików:)
jesteśmy tu o dziwnej porze, obudził mnie sen o nieludziach…
PolubieniePolubienie
„Miś” taki bliski memu dzieciństwu, podobnie „Świerszczyk” i „Płomyczek”. A „Murziłkę” pamiętam z jakichś epizodów. I wierszyk pamiętam 🙂
Sen o nieludziach… a z kasztanów też nie-ludzie.
PolubieniePolubienie
Piszesz: Nigdy nie umiałam rysować, wręcz miałam problemy, mało co się udawało. Jednak od młodości interesowałam się historią sztuki, a jako dziecko miałam mnóstwo książek i pism z ilustracjami.
Ja w zasadzie na odwrót… Nie miałam aż tylu pism czy książek o pięknych ilustracjach (mówię o wczesnym dzieciństwie). Ale lubiłam tworzyć (papierowe) kukiełki i bawić się w teatr, malować, wycinać, haftować nawet… Mieszkałam jakiś czas z babcią i chorym dziadkiem, i w pewnym sensie musiałam sama sobie organizować zajęcia (tylko te w obrębie domu, rzecz jasna).
Dziękuję za tę podróż sentymentalną do dziecięcych lat.
Pozdrawiam ciepło.
PolubieniePolubienie
Cytata: „Ale lubiłam tworzyć (papierowe) kukiełki i bawić się w teatr, malować, wycinać, haftować nawet…”
Czyli tak jak ja. Robiłam papierowe kukiełki różnego rodzaju, pamiętam szczególnie takie nakładane na palec, wycinane (nie znam fachowej nazwy tego) i bawiłam się w teart, itp.
Również musiałam sama sobie organizować czas, rodzice byli zajęci. Haftowanie tez pamiętam i malowanie, rysowanie, itp.
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie