Kot mroczny się zbliża do miasta… groza narasta.
Miasto: Strausbourg, Francja. Autor: Igor Zenin.
Kot mroczny się zbliża do miasta… groza narasta.
Miasto: Strausbourg, Francja. Autor: Igor Zenin.
Koty, ulubiony motyw malarstwa holenderki Henriëtte Ronner-Knip (1821-1909), przedstawicielki XIX-wiecznego realizmu i naturalizmu. We wczesnym okresie twórczości malowała scenki rodzajowe, krajobrazy oraz martwą naturę. Stworzyła ogromną ilość kocich portretów, malując na zamówienie m.in. monarchów europejskich, arystokracji i burżuazji. Poza kotami w twórczości Ronner-Knip pojawiają się też inne zwierzęta, najczęściej są to psy. Według biografów, malowaniem kotów zajęła się po przygarnięciu bezdomnego kota około roku 1870.
[wszystkie obrazy do powiększenia po kliknięciu]
Anglojęzyczna notka biograficzna malarki >> oraz dłuższa biografia >>
Klon krwawy i żółta lipa
liście, listeczki sypią.
Zrzuca je ptak lecący,
strąca osa niechcący.
Wiatrowi na płacz się zbiera,
że liście się poniewiera;
chodzi dołem
i górą i zbiera je oburącz,
i płacze nad nimi deszczem,
po gałęziach je mokrych wiesza.
Nic z tego … Oczywiście.
Potem mówią, że wiatr zrywa liście.
/napisała Kazimiera Iłłakowiczówna/
PS Reksio i „Reksiowa jesień” na YouTube,
oraz Miś Kudłatek i „Jesienna przygoda” (oprac. plastyczne: Janusz Stanny).
Kotunia i dwa królisie,
zwierzątka sobie bliskie,
na jednej hulajnodze,
bo było im po drodze.
Rok 1937 [aby powiększyć, kliknij foto] źródło fotografii
„Bije zegar godziny, my wtedy mówimy,
jak ten czas szybko mija, a to my mijamy”.
– Stanisław Jachowicz (1796-1857)
„Gdyby śmierci nie było nikt z nas by już nie żył.
Przemijamy jak wszystko, by w ten sposób przetrwać.”
– Jan Twardowski (1915-2006)
„Istota wspomnień polega na tym, że nic nie przemija.”
– Elias Canetti (1905-1994)
Od siebie dodam to, co napisałam w jednym z komentarzy:
„Śmierć wyznacza granice, tworzy definicję życia.”
Podrzucane przez wiatr jesienne liście,
listy miłosne nieszczęśliwie zakochanych,
zagubione w drodze do skrzynki pocztowej.
Smutne jak niechciana miłość,
rozrywane chłodem serca,
niewyczekiwane,
niewysyłane.
Zaczekaj na mnie, listku.
Nie odlatuj.
Wrześniowe nastroje w opisie ukraińskiego pisarza Wałerija Szewczuka. Szkoda, że wrzesień się skończył i słońce coraz niżej nad horyzontem.
Fragmenty opowiadania „Wrzesień” (z lat 60-tych):
„Świat tonął w bezbrzeżnym błękicie jesieni. W grze mieniących się barw była owa prostota, a zarazem wyszukana harmonia, jaką nieczęsto można spotkać. (…) A z nieba – nieogarnionego, uderzająco czystego – spływała cisza, w której dusza mogłaby się roztopić i ulecieć wraz z tym nieuchwytnym nastrojem dogasania w świat niewygasłych nastrojów – o ile takie istnieją – w świat przedziwnego zaspokojenia, jakie zdawało się być w samej przyrodzie, w każdym poruszeniu cudownie kolorowych liści, w ich locie niewielkim jak samo pojęcie jesieni, w drgnieniu ludzkich dusz.”
„Cicho płynął wrzesień. Łagodny nastrój, sprzyjający dobrym uczuciom, miękka cisza, a nad tym wszystkim rozpięty przezroczysty namiot błękitu. Spokojnie świeciło słońce. Gdzieś od dołu, gdzie rzeka – wijąc się – przedzierała się przez zarośla, wionęło niebieskawym chłodem.”
„A za oknem był wrzesień, miesiąc radości dla ludzi, miesiąc aromatycznych jabłek i pachnących listowiem jesiennych sadów.”
„Słońce przygrzewało, jakby w nim była jeszcze jakaś nadzieja. rozsiewając wokół łagodną melancholię. Po jesiennemu kudliło się listowie niedużego, zielonego jeszcze parku.”
„Gdzieś w głębi zmierzchu złociły się jabłka i opadały liście.”
„Za szybą czaił się wrzesień. Krył się w bladości pojedynczych światełek spotykanych pod drodze, w odwiecznej ciszy, jaką witały ich wsie.”
„Był wrzesień, czuło się go w światłach, cieniach i półcieniach. Kroczył przez ziemię biorąc w swoje władanie wszystko i wszystkich.”
***
/Wałerij Szewczuk, „Wrzesień”, tłumaczyła Zofia Głowiakowa, z tomu „29 opowiadań radzieckich”, posłowie Andrzej Drawicz, Iskry, Warszawa 1967/