Grudzień był mroźny, ciemny, przytłaczający. Na trzy dni przed wigilią, przeglądając stare lektury, trafiłam na taki obraz.
„Grudzień. Zbliża się najciemniejsza noc roku, a jedynym wyjściem ze snu jest pójść za nim i zstąpić do jego wnętrza.
Drzewa umarły.
Dni są grotami strzał tkwiącymi w piersi trupa.
Blady apokaliptyczny śnieg oślepia mnie bladym płomieniem.
Strumienie skuł lód. Jeleniom sterczą żebra.
Widuję martwe wilki — spod śniegu wystaje łapa, poszarpany ogon. Drzewa umarły i tylko najgłębsza religia potrafi przebić się przez czas, uwierzyć, że odżyją. W śnieżnym pejzażu wyglądają jak czarne pręgi ran na bardzo białej ręce.”(fragment powieści „Grendel”, John Gardner, przeł. Piotr Siemion)
Fragment bardzo współgrający z moim ówczesnym nastrojem. Natura nagle zamieniła grudzień w mroźną noc. Ja też starałam się zstąpić do wnętrza snu. Pokochać zimny, srogi świat.
Wróciły niegdysiejsze śniegi, nie wróciła chęć celebrowania radości Świąt Bożego Narodzenia. Najgłębsza religia, opiewająca cud Niedzieli Wielkanocnej, straciła dla mnie moc jakiś czas temu. Okres końca roku niósł uczucie wewnętrznej pustki. Na dodatek w tym samym rozdziale natknęłam się na ironiczny komentarz pod adresem wszelkich religii.
” — Religia też upada. Za moich czasów ofiarowywali dziewicę… „
Święta minęły, jakby ich nie było. Nowy Rok przyniósł trochę nadziei. Czas ucieka, ale życie biegnie do przodu. Gdzieś pomiędzy jestem ja.
Trzy dni temu zajrzałam do innej lektury sprzed lat. „Zimy Muminków”.
„Niebo było nieomal czarne, lecz śnieg lśnił jasnoniebieskim blaskiem w świetle księżyca.
Może spało pod lodem, a głęboko w ziemi, między korzeniami, wszystkie małe stworzonka śniły o wiośnie. Ale do wiosny było dość daleko, bowiem Nowy Rok minął dopiero co.”(fragment „Zimy Muminków” Tove Jansson, przeł. Irena Szuch-Wyszomirska)
Inny rodzaj literatury, podobna metaforyczność. Zima jako tajemnica czy klucz do tajemnicy. Tajemnica związana ze śmiercią, którą zima symbolizuje przede wszystkim.
Zima jest przystankiem na drodze ku wieczności. Grudniowa pustka była momentem utraty wiary. Wiary w życie.

Wróciły niegdysiejsze śniegi, nie wróciła chęć celebrowania radości Świąt Bożego Narodzenia.
W tym stwierdzeniu jest coś więcej. Pozostał sztafarz świąt wyprany z treści… taka dziwna i coraz mniej zrozumiała wydmuszka. Poszczególni ludzie odchodzą od wiary w Boga, który stał się niepotrzebny . Jest hipotezą bez której tez można wyjaśnić świat i można w nim funkcjonować. Teraz wierzyć w Boga, jest czymś więcej niż tylko szukać wyjaśnienia, jest wręcz aktem heroizmu.
PolubieniePolubienie
Wierzę w Boga i jednocześnie jestem agnostyczką. Tradycje i obrzędy religijne straciły dla mnie sens. Nie dostrzegam w nich mocy. Możliwe, że moja wiara to heroizm, ale jednak tak łatwiej żyć.
PolubieniePolubienie
Teraz wierzyć w Boga, jest czymś więcej niż tylko szukać wyjaśnienia, jest wręcz aktem heroizmu.
Raczej archaizmu – przywiązania do starego świata, który już odchodzi. Zmienia się mentalność ludzi, nie ma już właściwie tej, na potrzeby której powstał teizm. Religia nie jest już postrzegana jako rzecz należąca do innego, niezrozumiałego świata, tylko zupełnie przyziemnie, jako jedna z teorii takich samych jak teorie naukowe, lub nawet po prostu zbiór zwyczajów i tradycji. Inaczej mówiąc, ludzie w Europie przestali mieć potrzebę magii, ponieważ to, na co dawniej dawała im nadzieję tylko magia, dzisiaj obiecuje im nauka.
PolubieniePolubienie
Wierzę w Boga i jednocześnie jestem agnostyczką.
Ktoś w jakiejś dyskusji ze mną nt. agnostycyzmu napisał, że agnostyk to ktoś, kto nie może się pogodzić ze swoją niewiarą i rozgląda się, w którą stronę skierować swe kroki.
Zazdroszczę wierzącym że Bóg jest i tym, którzy wierzą, że go nie ma. Mają pewność:-)))
PolubieniePolubienie
Wymieniłeś wierzących w coś (Bóg/bóg lub jego nieistnienie). A są jeszcze tacy, którzy nie wierzą w nic nadprzyrodzonego (w tym bogów). 🙂
PolubieniePolubienie
To chyba mnie. Mam podobne podejście do rzeczywistości. Niewiara już minęła, a wiara nie powróciła.
PolubieniePolubienie
Witaj w Klubie:-)
PolubieniePolubienie
dzisiaj obiecuje im nauka.
Hm…co im obiecuje?
PolubieniePolubienie
Zima to również symbol odpoczynku po którym życie rodzi się od nowa.
PolubieniePolubienie
Ostatnio czytając książkę o Heglu trafiłem na informację, że wielki myśliciel bardzo ubolewał nad upadkiem religijności w Królestwie Prus. Sam był antyklerykałem; chodziło mu o brak ducha świąt, którego miejsce zajęło obżarstwo. Taka refleksja a propos.
PolubieniePolubienie
Bez religii nie byłoby jego antyklerykalizmu, więc w jakiś sposób do ducha świąt był przywiązany. A może nie tyle był wrogiem religii, ile ówczesnego kleru.
PolubieniePolubienie
Dokładnie tak. Dlatego też napisałem o jego antyklerykalności, a nie antyreligijności.
PolubieniePolubienie