I zaczęła się jesień. Wczoraj. Jesień ma tyle odcieni, że możnaby pisać o niej codziennie. Jesień sentymentalna, nostalgiczna, melancholijna, smutna, depresyjna, jakakolwiek. Jest też jesień makabryczno-paranoiczna, u Salvadora Dalí, w dziele pt. „Kanibalizm jesieni” („Jesienny kanibalizm”). Dalí jest jednym z moich ulubionych malarzy, jednak tego obrazu nie darzę podziwem. Między innymi dlatego, że zabija piękno słowa Jesień.
Te iberyjskie istoty pożerają się nawzajem jesienią, wyrażając w ten sposób patos wojny domowej uważanej przeze mnie za zjawisko z historii naturalnej, w przeciwieństwie do Picassa, który widział w niej zjawisko polityczne.
