Samuel Barber „Adagio for Strings” (1938)
„To, co nadaje sens życiu, nadaje także sens śmierci.”
(Albert Camus)
„W lęku kurczymy się, w miłości rozszerzamy. I tylko miłość może zwyciężyć lęk przed śmiercią.”
(Antoni Kępiński)
„Śmierć nie jest kresem naszego istnienia – żyjemy w naszych dzieciach i następnych pokoleniach. Albowiem oni to dalej my, a nasze ciała to tylko zwiędłe liście na drzewie życia.”
(Albert Einstein)
„Wówczas dopiero będziemy szczęśliwi, kiedy uświadomimy sobie swoją rolę, choćby najskromniejszą. Wówczas dopiero będziemy mogli żyć w spokoju i umrzeć w spokoju, gdyż to, co daje sens życiu, daje także sens śmierci.”
(Antoine de Saint-Exupéry)
„Strach przed śmiercią jest najlepszym znakiem fałszywego, tzn. złego życia.”
(Ludwik Wittgenstein)
„Życie bowiem jest silniejsze od śmierci, a wiara mocniejsza od zwątpienia.”
(Hermann Hesse)
„Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on Tobie.”
(John Donne)
tak
PolubieniePolubienie
Ten pierwszy cytat jest naprawdę dobry i głęboki w znaczeniu.
PolubieniePolubienie
Niektórzy z nich zginęli służąc państwu, więc ich śmierć ma symboliczny sens.
PolubieniePolubienie
Nie lubię kojarzenia tego utworu z żałobami i pogrzebami. Nawet to, że Barber włączył go do swojego „Requiem” jako „Angus Dei” nie czyni z tego dla mnie utworu żałobnego. To takie hollywoodzkie, dla mnie ten utwór ma głębię i paradoksalnie daje nadzieję. 😉
PolubieniePolubienie
Daje nadzieję, ale uznano gdzieś kiedyś, że to utwór żałobny. Trzeba by sprawdzić dlaczego.
P.S.
http://en.wikipedia.org/wiki/Adagio_for_Strings
PolubieniePolubienie
Nawet Requiem Mozarta brzmi dla mnie optymistycznie, przynajmniej „Lacrimosa”. Utwory żałobne Pendereckiego już raczej nie.
PolubieniePolubienie
„The piece was played at the funeral of Princess Grace of Monaco and at the funeral of Albert Einstein.”
No to już wiadomo dlaczego. Utwór któremu dodano sens przez zakorzenienie w sytuacji kulturowej. Potem na przykład w „Człowieku Słoniu” Lyncha kompozycja została skojarzona ze smutkiem i żalem – i w ogóle hollywood do obrzydzenia eksploatował ten utwór.
A Penderecki to jest jakiś żart muzyczny. Daję głowę że wykreowano go na muzyczny autorytet tak jak Bartoszewskiego wykreowano na autorytet moralny i dyplomatyczny. 😉 I to chyba to samo środowisko go wykreowało, przynajmniej w tym kraju.
PolubieniePolubienie
@Obywatel
Penderecki miał/ma swoje grono fanów na zachodzie Europy. Różne były wpływy w jego twórczości, ale świat muzyki zdobył tym:
„Międzynarodowy rozgłos przyniosły mu utwory o bardzo oryginalnej kolorystyce dźwiękowej, często wykorzystujące niekonwencjonalne techniki artykulacji (np. stukanie w deko instrumentów smyczkowych). Taka technika kompozytorska otrzymała miano sonoryzmu, a reprezentują ją m.in. utwory takie jak Ofiarom Hiroszimy — tren, Polymorphia, De natura sonoris. W tym stylu skomponowana jest również Pasja wg św. Łukasz”
http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Penderecki
PolubieniePolubienie
Hm, Penderecki jest jak dla mnie kimś, kto „ma zachwycać” jak Słowacki u Gombrowicza, nie widzę w nim niczego z tych rzeczy, które mu się przypisuje. Sonoryzm, granie smyczkami na piłach i tym podobne „smaczki” są jak dla mnie czymś w rodzaju muzycznego hoschsztaplerstwa, kiedy naprawdę nie ma się pomysłu na to, jak wzbogacić swoją muzykę o niezbędną jej głębię. Mam dziwne przeczucie że tak wielkie uwielbienie dla niego wzięło się z jakiegoś rodzaju snobizmu. Tak jakby nikt wcześniej nie słuchał np. Varese’a i przypisał Pendereckiemu odkrywanie czegoś, co już odkryte w pewnej formie było.
Ale to oczywiście moje zdanie, są ludzie którzy w jakiś sposób przeżywają (bo chyba nie da się powiedzieć „czerpią przyjemność z słuchania”) takie na przykład „Siedem Bram Jerozolimy”.
Zresztą, jest tyle dobrej muzyki na świecie, że nie boleję nad brakiem Pendereckiego w moim zyciu. 🙂
PolubieniePolubienie
Był czas Pendereckiego, będzie miał swoje miejsce w historii muzyki, jednak na pewno niepomiernie mniejsze niż Bach, Chopin czy Strawiński. Nie był twórcą nurtu awangardowego, a tylko jednym z jego kontrybutorów.
PolubieniePolubienie