Wiatr zerwał się o czwartej rano
Wiatr zerwał się, uderzył w dzwony
Chwiejne pomiędzy życiem a śmiercią
Tutaj w sennym królestwie śmierci
Budzi się echo walk szalonych
Czy to sen czy co innego
Że powierzchnia poczerniałej rzeki
Jest obliczem, co poci się łzami?
Łuna obozu potrząsa włóczniami.
Tutaj zza tamtej rzeki śmierci
Tatarscy jeźdźcy grożą włóczniami.
…
The wind sprang up at four o’clock
The wind sprang up and broke the bells
Swinging between life and death
Here, in death’s dream kingdom
The waking echo of confusion strife
Is it a dream or something else
When the surface of the blackened river
Is a face that sweats with tears?
I saw across the blackened river
The camp fire shake with alien spears.
Here, across death’s other river
The Tartar horsemen shake their spears.
.
/napisał Thomas Stearns Eliot/
/tłumaczył Władysław Dulęba/
To chyba mój ulubiony wiersz Eliota. Czytany razem z innymi, kilka lat temu, w kilka bezsennych nocy. „Poezje” Eliota stały na półce do czasu, gdy przyszła pora na Eliota. Nie zawsze jest taka pora. Jego liryka bardziej enigmatyczna, bardziej zmetaforyzowana i jednocześnie smutniejsza od dzieł innych klasyków poezji.

„Rzeka jest obliczem co poci się łzami”.
Całość (zwłaszcza królestwo pomiędzy) klimatem przypomina mi wiersz Borgesa „Noc, kiedy na Południu nad nim czuwali”.
Ilustracja zaś… mój ulubiony film- Euforia
http://eng.euphoria-film.com/
PolubieniePolubienie
Nie znałam tego tekstu Borgesa, ale znalazłam w sieci. (Generalnie mało znam literaturę iberoamerykańską.)
Tekst Eliota ma ten rodzaj bezosobowości, jaki bardzo lubię w poezji. I jest mniej deskryptywny niż utwór Borgesa. Tym samym dopuszcza dowolność interpretacji – szerokie pole znaczeniowe.
Borges raczej opisuje świat zastany, jest tu mniej kreacji, mniej tajemnicy, niedopowiedzeń, za to więcej realnego, dotykalnego smutku, i takiej samej grozy. Podczas gdy groza u Eliota ma wymiar transcendentny, bardziej „uniwersalny”, jest mniej straszna.
P.S.
Film obejrzę jutro lub pojutrze (kwestie techniczne).
PolubieniePolubienie
Akurat ten wiersz… no, taki Eliotowy. Wydaje mi się, że przekład nie za bardzo, w oryginale lepiej to wygląda, zwłaszcza że w angielskim nie rażą tak powtórzenia jak w polskim. I rytm jest spójniejszy.
Rzadko miewam aż tak melancholijne nastroje, żeby dobrze się wczytać w Rilkego czy Eliota właśnie. Jesli chodzi o tego drugiego to podpasowały mi kiedyś „Cztery Kwartety”, z zastrzeżeniem że oczywiście nie muszę się z nim zgadzać, ale napisane jest to ujmująco. „Wasteland” to za duży ciężar gatunkowy, ja akurat w temacie śmierci nic nie widzę ciekawego.
W ogóle z większością poetów nie idzie się zgadzać. Tworzą z reguły te swoje zastane światy w których panuje smutek i przekonanie o kruchości życia, bezsensowności istnienia, przypadkowości i tak dalej. Robią to z wielkim talentem, czego nie można im odmówić, ale aż by się chciało pokazać kilku z nich, że niekoniecznie musi być tak jak oni myślą. We współczesną poezję tak wdarły się wzorce egzystencjalistyczne, że nawet sami już poeci nie wiedzą, że tak naprawdę myślą kalkami z tego prądu myślowego. Przyjmują te poglądy jak „naturalne”, tworząc potem dzieła pełne smutku, goryczy i poczucia beznadziejności. A jeśli nie dają się ponieśc goryczy, idą w moralizatrostwo. Szkoda trochę.
PolubieniePolubienie
Zgadzam się, ze wersja angielska brzmi trochę lepiej. Eliot i Rilke są na najsmutniejsze jesienno-zimowe noce, czy wieczory.
Lubię poezję współczesną, powojenną. Egzystencjalizm był mi kiedyś bliski, potem to przeszło.
Mam wrażenie, że dla poetów ich twórczość jest także ucieczką przed życiem, przed światem. I że spełnia funkcję terapeutyczną. Jest ucieczką i ratunkiem. Im samym pomaga świat zrozumieć i oswoić.
PolubieniePolubienie
Poetom tak, pomaga. Czytelników często jednak dobija to, co poeci sobie piszą. 🙂
PolubieniePolubienie
Bywa, że dobija 🙂
PolubieniePolubienie