Była taka jesień z dziwnym nastrojem oczekiwania. Dojrzewanie. Czekanie na nowe, poważniejsze życie. Miałam kilkanaście lat. Do domu przyszedł nowy, spóźniony numer „Literatury na Świecie”, poświęcony literaturze kanadyjskiej, a w nim opowiadanie, czy fragment powieści, „Konfitury z pigwy”. Ucieszyłam się, że wreszcie dotarł. W tym samym czasie Mama przyniosła do domu pierwsze pigwy, jakie widziałam na oczy. To był jeden z tych dziwnych zbiegów okoliczności, jakie się czasami przytrafiają. W takich momentach pojawiał się niepokój i pytanie, czy coś jest pod powierzchnią tego wszystkiego. Tamten zbieg okoliczności spotęgował nastrój oczekiwania na nowe życie.
***
„Salto” Konwickiego. Oniryczny film bez dna. W nieskończoność można się w nim doszukiwać nowych znaczeń i metafor. Kowalski-Malinowski był jednym z najbliższych mi bohaterów, głównie dzięki grze aktorskiej Zbigniewa Cybulskiego. Za każdym razem nieomal wierzyłam, że „zbawi” mieszkańców tamtego miasteczka. Za każdym razem wierzyłam na nowo. I za każdym razem coś z tej wiary pozostawało. Mistycyzm sztuki.
Tytułowy taniec z „Salta” Tadeusza Konwickiego (1965)
Ten niepokój , i przekonanie, że coś jest pod powierzchnią towarzyszy mi do dziś 🙂
PolubieniePolubienie
Ja już zdążyłam zwątpić, że „coś jest”, przez te wszystkie lata… Od jakiegoś czasu zaczęłam wierzyć w to na nowo 🙂
PolubieniePolubienie
ja też w sprawie tego pod powierzchnią, że jest, zawsze jest i bez wątpienia, ja tego „Salta” nie pamiętam, chociaż wiem, że mu się przyglądałam, ale oglądanie to za dużo powiedziane…
PolubieniePolubienie
Czasami trudno dotrzeć od tego, co jest pod powierzchnią. Człowiek szuka i nie znajduje.
„Salto” to wspaniały film, widziałam kilka razy. Na youtube też jest w dziesięciu częściach, ale raczej słaba jakość.
Muszę kupić sobie ten film, bo ostatnio rzadko go powtarzają.
PolubieniePolubienie