11 myśli na temat “Małe zwierzątko dziwi się ludziom”
No, tak na ogol zwierzeta daja ludziom to, co wlasciwie powinni dostac od innych ludzi. (Ludzie , nie zwierzeta)
Zainteresowanie jakie zwierzeta (gdy sa najedzone) okazuja ludziom jest o wiele bardziej bezinteresowne niz gdy to dotyczy ludzi.
To chyba przykre, ale tak juz jest…
Podobna relacja istnieje miedzy malym dzieckiem i jego rodzicami.
Mysle, ze jezeli ci ostatni tego nie zepsuja, maja szanse na utrymanie i rozwiniecie tej relacji, duzo dalej niz to jest mozliwe ze zwierzeciem.
To samo jest chyba mozliwe miedzy ludzmi nie spokrewnionymi, choc o wiele trudniejsze.
Krotko mowiac, ze zwierzetami jest to latwiejsze, ale perspektywy duzo mniejsze.
Ten kot to chyba abisyńczyk? Dlatego ma takie wielkie, smutne oczy. Ewentualnie jakaś inna oryginalna rasa.
Człowiek ery przemysłowo-korporacyjnej wydaje się bardziej samotny niż człowiek w epokach minionych, z drugiej strony ma większe możliwości kontaktu z innymi ludźmi.
„Why, yes” oczywiście tłumaczy się na „Rzeczywiście, tak” lub „Zgadza się” albo np. „W rzeczy samej”, ewentualnie „Oczywiście”. Cały tekst można by więc tłumaczyć jako „Rzeczywiście, mój człowiek jest singlem. Jak zgadłeś?” Why w tej sytuacji nie jest pytaniem o przyczynę.
Zdałam kilka egzaminy z tego języka na całkiem zaawansowanym poziomie (prawie Proficiency Level). Niemniej od jakiegoś czasu nie używam go czynnie, tylko biernie, i coś tam mogłam zapomnieć.
Nadal jednak rozumiem całkiem dobrze po angielsku i śmieszy mnie gdy trafiam w sieci na bufona, który próbuje mnie oszukać sądząc, że niewiele rozumiem. Tu pani Migg próbowała mi wmówić, że leki homeopatyczne zabiły dziecko – komentarz nr 5: http://migg.wordpress.com/2009/07/05/alternatywna-medycyna-ratunkowa/
No, znam się na tych bufonach :). Sam mam Advanceda, a do Proficiency nie podszedłem, bo złapał mnie leń w czasie kursu :P. Oczywiście – Twoje tłumaczenie w tym miejscu buduje całą notkę – stąd tyle komentarzy :).
Ja zdałam FC na ocenę „B” w 1998, ale w jakiś czas potem skończyłam trzyletnie kolegium języka angielskiego na uniwersytecie. Poziom egzaminów końcowych (esej, test gramatyczny, rozumienie tekstu, listening, ustne) był bliski Proficiency.
No, tak na ogol zwierzeta daja ludziom to, co wlasciwie powinni dostac od innych ludzi. (Ludzie , nie zwierzeta)
Zainteresowanie jakie zwierzeta (gdy sa najedzone) okazuja ludziom jest o wiele bardziej bezinteresowne niz gdy to dotyczy ludzi.
To chyba przykre, ale tak juz jest…
PolubieniePolubienie
Dla zwierzątka domowego człowiek jest często wszystkim, pół-bogiem. Ludzie za dobrze się znają i nie może być między nimi takich relacji.
PolubieniePolubienie
Podobna relacja istnieje miedzy malym dzieckiem i jego rodzicami.
Mysle, ze jezeli ci ostatni tego nie zepsuja, maja szanse na utrymanie i rozwiniecie tej relacji, duzo dalej niz to jest mozliwe ze zwierzeciem.
To samo jest chyba mozliwe miedzy ludzmi nie spokrewnionymi, choc o wiele trudniejsze.
Krotko mowiac, ze zwierzetami jest to latwiejsze, ale perspektywy duzo mniejsze.
PolubieniePolubienie
Racja.
I trudno budować wartościowe i trwałe relacje międzyludzkie.
PolubieniePolubienie
Ten kot jakiś taki samotny i… smutny.
Czyżby człowiek współczesny był jak i on?
PolubieniePolubienie
Ten kot to chyba abisyńczyk? Dlatego ma takie wielkie, smutne oczy. Ewentualnie jakaś inna oryginalna rasa.
Człowiek ery przemysłowo-korporacyjnej wydaje się bardziej samotny niż człowiek w epokach minionych, z drugiej strony ma większe możliwości kontaktu z innymi ludźmi.
PolubieniePolubienie
„Why, yes” oczywiście tłumaczy się na „Rzeczywiście, tak” lub „Zgadza się” albo np. „W rzeczy samej”, ewentualnie „Oczywiście”. Cały tekst można by więc tłumaczyć jako „Rzeczywiście, mój człowiek jest singlem. Jak zgadłeś?” Why w tej sytuacji nie jest pytaniem o przyczynę.
Ale ja się oczywiście lubię czepiać :P.
PolubieniePolubienie
Moje oryginalne tłumaczenie jest lepsze 🙂 Bardziej tu pasuje.
PolubieniePolubienie
Zdałam kilka egzaminy z tego języka na całkiem zaawansowanym poziomie (prawie Proficiency Level). Niemniej od jakiegoś czasu nie używam go czynnie, tylko biernie, i coś tam mogłam zapomnieć.
Nadal jednak rozumiem całkiem dobrze po angielsku i śmieszy mnie gdy trafiam w sieci na bufona, który próbuje mnie oszukać sądząc, że niewiele rozumiem. Tu pani Migg próbowała mi wmówić, że leki homeopatyczne zabiły dziecko – komentarz nr 5:
http://migg.wordpress.com/2009/07/05/alternatywna-medycyna-ratunkowa/
PolubieniePolubienie
No, znam się na tych bufonach :). Sam mam Advanceda, a do Proficiency nie podszedłem, bo złapał mnie leń w czasie kursu :P. Oczywiście – Twoje tłumaczenie w tym miejscu buduje całą notkę – stąd tyle komentarzy :).
PolubieniePolubienie
Ja zdałam FC na ocenę „B” w 1998, ale w jakiś czas potem skończyłam trzyletnie kolegium języka angielskiego na uniwersytecie. Poziom egzaminów końcowych (esej, test gramatyczny, rozumienie tekstu, listening, ustne) był bliski Proficiency.
PolubieniePolubienie