Chciałam napisać o wielu, wielu rzeczach. Jeszcze niedawno. Sama się trochę dziwiłam, jak wiele można chcieć powiedzieć, gdy się już zacznie pisać. Teraz od niedawna, wskutek rozmaitych akcji tych, którzy wiedzą lepiej i myślą lepiej, trochę mniej chce mi się dochodzić do tajemnic duszy i osobowości. Jedna z moich koleżanek, w podstawówce, powiedziała mi kiedyś, że „zaskorupia” się czasami w sobie. Nie chcę na sobie żadnych dodatkowych skorup. Miałam nawet nadzieję rozbić którąś z dotychczasowych.
—
Ten utwór był do płaczu, i jest do płaczu…
The Waterboys „A Girl Called Johnny” (1983)
Ależ,ależ!!juz nie jeden mędrzec powiedział,że poznać samego siebie,to naj trudniejsza ze sztuk,Himalaje zdobywa się pomalutku po wielu…także porażkach.
Natomiast słuchanie ludzi,którzy „lepiej wiedzą”,jest
łapaniem się w siatkę manipulacji…w konsekwecji samym
sobą.
Najczęściej „owym”brak poczucia taktu,prawdziwej troski,
pokory i chęć dominacji p.t.” daj kurze grzędę,a wyżej siędę”.
Do kurnika nie wpuszczać lisa „samooskarżałka”.
Przychodzi czas,gdy należy …siegnąć do „Desideraty” i
i otulić się jej przyjaznym przesłaniem.
„każdy ma swoją opowieść”,komu się nie podoba niech
połknie własny ozór.
Łzy!!…niech wypłuczą „lisa”i zmienią się w kamienie odwagi i samoakceptacji .
A skorupy same mykną,bo nie są kamieniożerne.
Nie od razu…cosik tam zbudowano,ważne nie ustawiać się burtą do wiatru.
Pomyślnych !!!!!
PolubieniePolubienie
W latach nastoletnich, i trochę późniejszych, czytałam „Dezyderatę”. Dawno do niej nie zaglądałam, ale było coś tam o ludziach głośnych i napastliwych:
Święte słowa.
Ta/ten, co się najgłośniej „drze” okazuje się tu w sieci najgorszym typem ludzkim…
PolubieniePolubienie
Stara forma „Kraterów” była taka sama, na ogół. (Od listopada/grudnia ubiegłego roku, a przedtem rzadko pisałam, co widać po liczniku postów w archiwum. Pierwszy teledysk wstawiłam tu pod koniec listopada.)
Czasami zamiast muzyki dawałam reprodukcję jakiegoś dzieła sztuki, jako ilustrację do mojego/czyjegoś wiersza, czy innego tekstu.
P.S.
Masz rację, to powalająca, niezapomniana piosenka… Choć ich największy komercyjny przebój to inny utwór.
PolubieniePolubienie
Podpisuję się mniej więcej pod wypowiedzią Bzyka.
Od siebie dodam, że nie znam dobrze starej formy Kraterów, natomiast obecna: krótka wypowiedź plus soundtrack – jest całkiem niezła. Szczególnie, że te soundtracki są dobrze dobrane, a ten dołączony do powyższego postu wręcz powala.
PolubieniePolubienie
Przemysławie,skoro Cię powaliło,pozwól na jeszcze jeden „cios”.Niepowtarzalna interpretacja Piwnicy pod Baranami:
rozkoszowania pieknem i mądrością,a rzadka to „para”……
PolubieniePolubienie
I jeszcze słów kilka do Przemysława.
Ciekawi minie w czym się „mniej więcej” nie zdadzasz.
Kazdy ma swoja opowieść i punkt widzenia,interesujace jest poznawać „sprawy” z drugiej,trzeciej strony..
Dialogi w pachnących ogrodach moga zaowocować
pokaźnym jabłkiem,które odkryje nową „grawitację”.
Może kiedyś…..
P.S.
Moon,reprodukcje i teksty były również znakomitą
“szatą” RÓŻY
I Consueli !
PolubieniePolubienie
Jestem w końcu jakąś różą… :).
PolubieniePolubienie
Tak, chodziło mi o „The Whole of The Moon”.
Wiele było cennych utworów w tamtych latach, wtedy gdy jeszcze byłam „na czasie” z muzyką pop i rock.
Trzeba się czasem trochę skupić, aby sobie przypomnieć, a czasami sieć pomaga sobie przypomnieć… Najpierw szukałam tych dwóch utworów The Waterboys poprzez The Smiths (!)
U Ciebie na blogu bardzo dobrzy Rosjanie, i nie tylko… Wkrótce poprawię swój internet, i mam nadzieję, że niedługo wysłucham tego wszystkiego bez problemu.
PolubieniePolubienie
@ Bzyk: Napisałem „mniej więcej” ponieważ sam pewnie ująłbym to samo w jakieś inne słowa. To było takie uściślenie 🙂
Desiderata w wersji PpB niestety mnie nie powaliła – ale trudno, żeby mnie coś jeszcze powaliło w dniu, w którym usłyszałem A Girl Called Johnny.
@ Moon: Dotąd Waterboysów kojarzyłem tylko wspomniany przebój. (Chodzi o The Whole of the Moon, tak?)
PolubieniePolubienie
Lis pouczał Małego Księcia… Nie wiem, dlaczego autor wybrał akurat lisa na nauczyciela i przewodnika… Pewnie to wynikło z fabuły, o ile pamiętam.
Dzięki temu mamy zupełnie nowego lisa w literaturze, po cwaniaku i oszuście.
PolubieniePolubienie
@ Przemysław precyzja i ” lapidarność”, jak widać ,wskazana jest nie tylko przy łapaniu pcheł.
Też uśmiechnięta paszcza.
PolubieniePolubienie
@ Moon….no,no, nie JAKĄŚ różą …z „Małego Książa”:))
tylko wędrującą przez wierność,”że jesteś
odpowiedzialny za to,co oswoiłeś”
Ech! ten Lisek…,ile cierpliwości trzeba mieć do samego
siebie.
PolubieniePolubienie
@ Moon, 9-ty komentarz: Nawet sprawdziłem, czy są gdzieś Smithsi u Ciebie i zdziwiłem się, że nie ma. Dzięki za miłe słowa. 🙂
PolubieniePolubienie
Nie ma u mnie The Smith, bo nie kojarzę ich z żadnym utworem. Jak zajrzę na YouTube na pewno sobie kilka przypomnę…
Znałam piosenkę „The Girl Called Johnny” i tę drugą, ale sądziłam, że śpiewali to właśnie The Smith, w końcu było to bardzo dawno temu. A gdy wpisałam same tytuły do wyszukiwarki na YouTube przypomniało mi się/okazało się, że to The Waterboys.
PolubieniePolubienie