A co było w Warszawie? Dworzec Centralny na powitanie. Niezbyt odpowiednie miejsce dla młodej, samotnej dziewczyny. Schody, tunele, zagubienie… Ale nie był to mój pierwszy raz w tym piekle. Czasem trzeba było o coś zapytać. Nie zawsze otrzymywało się dobrą odpowiedź… Folklor miasta stołecznego.
Jako typowa kobieta, charakteryzuję się fatalną orientacją przestrzenną, i takie miejsca mnie przerażają. Dziś, po latach, miewam chyba trochę lepsze rozeznanie w nowym otoczeniu, ale dalej jest ciężko. Nie mam lęku przestrzeni, ani też klaustrofobii, mam lęk labiryntu.
—
Bronski Beat „Smalltown Boy” (1984)
O widzisz, a ja na centralnym czuję sie jak ryba w wodzie. Te korytarze, ludzie, jestem, nie ma mnie… szara posadzka, jakiś grajek dorabia na nowe skrzypce… potem chwila na brak oddechu, mijam toalety… by zobaczyć granicę z innym światem, Złotymi Tarasami… ale tam jest nudno i nie ma co jeść (sama kuchnia azjatycka granicząca z amerykańskim szajsem). Wracam po kawę i zapiekankę… nie jem w podziemiu, wychodzę na hale główną…tam gołębie i szeleszczące napisy z pociągami…. tylko na te plastikowe foteliki patrzeć nie mogę… patrzę w górę gdzie widać piękne słupy i strop… koniec jedzenie idę focić… pierwsze patrzę gdzie są sokiści i policja? Nie ma? Mam fart, cykam fotkę i chowam aparat… teraz schodzę nizej i znów niżej na perony… tam też coś sfocę i wracam pochylnią, która wyprowadza mnie na korytarz prowadzący do dworca WKD. Ale to już zupełnie inna historia 🙂
Inna opcja bardziej kulturalna przewiduje zakup czasopism w saloniku podziemnym prasowym oraz pogawędkę z panem sprzedawcą 🙂
Przy okazji polecam blog zaprzyjaźniony:
dworzeccentralny.blogspot.com
PolubieniePolubienie
Ta hala główna jest najlepsza, bo dużo otwartej przestrzeni… Przynajmniej kiedyś tak było.
Nie podobały mi się te małe bary na dworcu… Potem, w latach dziewięćdziesiątych było tam już bardziej światowo. Nawet ludzie się do siebie nie uśmiechali, tak jak np. w Gdańsku.
Ale dawno tam nie byłam.
Z WDK korzystałam raz czy zaledwie kilka razy.
PolubieniePolubienie