Bez kategorii · Muzyka

Fryderyki

Tak okropna była ta gala „Fryderyków”, że czegoś takiego naprawdę się nie spodziewałam. W najlepszym czasie ekranowym, gdy czeka się na coś w miarę spokojnego, zaprezentowali telewidzom prawdziwy horror konferansjerski. Na scenę wypuścili znaną piosenkarkę-zapowiadaczkę, która cały czas zachowywała się jak pijana lub zbiegła z domu wariatów. Bredziła jakieś nieskładne teksty z fatalną dykcją i jeszcze gorszą intonacją. Momentami zupełnie nie rozumiałam, co mówi.

Prawie wszystkie nagrody zdobyła Nosowska, trochę dali też grupie Raz, dwa, trzy, no i oczywiście „Gorolom”, tak jakby choć raz nie mogli dać ich Kurpiom czy Kaszubom. Występy zaproszonych gwiazd jakoś ginęły przy tym, co wyprawiała prowadząca uroczystość. Dobrze, że zaśpiewali Jozina z Bazin. Zrobiło się odrobinę weselej.

Post Scriptum, 00:40
Tu też zauważyli, że coś było nie tak:
„Zanim jeszcze poznamy debiutantów roku mamy pytanie, a nawet dwa – czy Kayah jest w żałobie i czy nie pomyliła kolejności bankiet – prowadzenie gali?”
www.infomuzyka.pl

The Cure „Hanging Garden” (1982)