Ostatnie dni są niespodziewanie krótkie; zewsząd napływa ciemność i smutek. Zaczął się najgorszy okres jesieni. To zagadkowa pora roku, momentami bardzo piękna, a czasem przeraźliwie melancholijna. Niektóre pory dnia są jak z opowiadań Schulza: szare, przymglone, dziwne, chore… Chwilami jest jak we śnie, z którego nie można się obudzić. Życie toczy się gdzieś daleko, poza tym miejscem i czasem.
Miesiąc: Październik 2007
Wracaj dziadu
Różne dziady, które przez dłuższy czas nie wracały do kraju, załatwiały tam ważne i tajemnicze interesy, mogą już spokojnie wracać. Teraz ważne interesy znowu będzie można robić z rządem, jednak jeszcze nie z prezydentem, i to może się zmienić za trzy lata.
[Autorka nie opowiada się za żadną opcją polityczną.]
„Ciacho”
Nie tylko nastolatki mówią ciacho. Trochę starsze panie również. Głównie te modne. Ale czy do faceta pasuje określenie ciacho, ewentualnie ciastko? Dla mnie oba są odpychające i zniechęcające do rodzaju męskiego. I co to właściwie jest to ciacho? Czy to zabawka dla wyemancypowanych panienek z biura i bogatych kobiet? Zniewieściała, choć umięśniona maskotka? Głupiutki, słodziutki i taki, co umie „zaspokoić”? Taki, z którym nie wstyd pokazać się wśród ludzi, na luzie i z kasą, choć niekoniecznie z klasą ? Czy też miły, inteligentny, wykształcony, nosiciel dobrych genów dla ewentualnego potomstwa, ale jednocześnie dający sobą kierować? Który z nich jest najsmaczniejszym ciachem? A może wszyscy oni po kolei? Czy też ciacho ma z każdego z nich po trochu? A może, co kobieta, to inne jest o tej sprawie wyobrażenie.
Ja z ciachami się nie spotykałam, więc nie wiem. Nie chciałam nigdy poznawać żadnego ciacha. Nawet staram się potencjalne ciacha omijać z daleka. Ciachowatość mnie nie pociąga. Jednak dobrze, że przyswoiliśmy sobie to określenie. Rzeczywistość staje się prostsza, gdy właściwe słowa przylegają do właściwych rzeczy, i gdy to co dotychczas nie miało nazwy, nagle ją zyskuje. A wracając do istoty: wygląd dużo mówi o facecie, więcej mówią jego wypowiedzi, najwięcej czyny. Tak więc lukier czy słodka pianka, miękkość czy chrupkość, to w żadnym wypadku nie to, o co chodzi.
„Przesłanie Pana Cogito” Zbigniewa Herberta
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i
idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych
czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora
Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź
.
Zbigniew Herbert, 1974
Wyróżnienie fragmentu wiersza dokonane przez autorkę bloga.
Intymność
Znowu obejrzałam wczoraj „Intymność” (reż. Patrice Chereau); zupełnie przez przypadek. Dzieło bardzo poruszające i niezwykłe, o miłości. Prawdziwy „wyciskacz łez” i jednocześnie realistyczny film o tym, co miedzy dwojgiem ludzi. Jeden z nielicznych, traktujących tę tematykę bez patosu czy trywializacji, i chyba jedyny jaki widziałam, gdzie sceny damsko-męskie nie są wulgarne, dewiacyjne, plastikowe, sztuczne czy odpychające, mimo iż zupełnie realistyczne… Dobry scenariusz, wspaniali aktorzy, wybitny reżyser, i powstało coś prawdziwego, dającego wrażenie, że ta miłość zdarzyła się kiedyś tam, w rzeczywistości, a film ją tylko odtworzył. Niestety zakończenie było smutne, nie lubię takich. Przeszywające serce.
